Kasuję sobie babeczkę, podliczam, biorę kasę, drukuję paragon i...
Ja: Dziękuję i do widzenia.
Ona: Nie do widzenia.
Zastygłam w połowie sięgania po produkty innego klienta, patrzę na nią pytająco. Podsuwa mi pod nos blankiety z zapłatą za prąd.
J: Ale u mnie Pani nie zapłaci rachunków.
O: To nie mogła mi pani tego powiedzieć wcześniej?
J: Ale skąd mogłam wiedzieć? W myślach pani nie czytam.
O: A powinna pani!
Czy jest na sali telepata?
~ ~ * ~ ~
Kasuję klienta, sprawdzam wytłoczki z jajkami, klient pyta:
K: Po co to pani robi?
J: Sprawdzam, czy ma pan całe jaja.
K: (z uśmiechem) Zapewniam panią, że mam.
Z jajami często są jaja:)
OdpowiedzUsuńO Zbyszku, jak miło Cię widzieć :)
Usuń