Przerzucone z FB:
25 kwietnia 2013:
[Klient] Chce Pani końcówkę?
[Ja] Zależy jaką Pan ma....
7 czerwca 2013:
Podchodzi
klientka do kasy i pyta: Gdzie może sprawdzić sprzęt komputerowy.
Rozglądam się, w poszukiwaniu owego sprzętu i się pytam, co chce
sprawdzić? Pokazuje mi płyty. 3 płyty CD - No płyty czyste. Czy
działają! Płyty za 86gr. I jeszcze narzeka, żeśmy niekompetentni. Bo
płyt nie może sprawdzić. Tylko w domu musi.
Szczękę z podłogi
zbierałam kilka minut, ale ogólnie poprawiła mi humor na kilka dni. Bo
nadal rozkminiam w jakim sensie sprawdzić? Czy nagrywają? Czy się
odtwarzają?
Ludzie są dziwni (:
13 lipca 2013:
Że
dzisiaj trzynasty, to psychicznie się nastawiłam na pecha. Bilans dnia?
Rozwalony syrop (pani, bo ta taśma to jedzie! Nie no serio?), Zawiecha
kasy i perełka..
Promocja na ważone rzeczy od jutra, tj 14/7.
Wszędzie kartki, napisy, wręcz neony. Babeczka podchodzi i kładzie 3
koszyczki na wagę. Jej mówię, że promocja od jutra, że nie sprzedam
Ona: Ale że nic? Nic a nic? A inna pani kupowała po 1,50!
Ja: Nie mogła, bo promocja od jutra, a każdy towar ma swoją wagę.
Ona: Ale ona za sztukę. No chociaż jedno Pani sprzeda.
Ja: Nie, nie da rady
Ona: Ale że nic? Jedno? No tylko jedno, przecież to wasz zysk.
Ja: Ale ich nie ma jeszcze w systemie, nie ma siły, żeby to sprzedać, poza tym to wszystko jest od jutra.
Ona: Ale to jak to tak? Ale mnie to potrzebne, teraz, już, a jutro mi zabiorą... I inni kupują, na sztuki! Widziałam..
No cóż..
18 lipca 2013:
Towar mamy na wagę, takie plastiki, garnki, szkło, wszystko podpisane - serio.
Cwana babeczka waży sobie pokrywki od garnków jako szkło. Pytam:
J: Sama Pani to ważyła?
Ona: Tak
J: Ale to nie jest szkło, to jest pokrywka, waży się jak garnki nierdzewne.
O: A skąd mam wiedzieć? Tam nic nie jest podpisane, oznaczone.
J: Jest.
O: To zróbcie większe oznaczenia, dla normalnych ludzi! (już lekko
podenerwowana, bo przecież taka ładna pokrywka i zostać musi)
J: Dobrze, zrobimy takie jak w media markt..
20 lipca 2013:
Dzisiaj jakieś totalne zaćmienie umysłowe panowało.
Sytuacja pierwsza:
Stoję na swoim stanowisku, zwarta i gotowa bić się o każdego klienta. Podchodzi babeczka i pyta:
Ona: Paaaaniiiiii, a gdzie ja to zapłacę?
ja: No, w kasie.
Ona: Paaaaniiii, a gdzie te kasy?
Sytuacja druga:
Promocję mamy, kup produkty Milki za 20zł, a torbę masz za grosz.
Godzina lekko po 20 lub coś koło tego. Kasuję parkę, mają 2xAlpejskie
Mleczko za 19,98, to mówię, że promocja taka, jak chcą skorzystać, to
trzeba dobrać coś. Facet chętny, poszedł po ciasteczka. Kasuję.
Podliczam. No nie minusuje się. Hmmm... patrzę, no zgadza się Kwota
powyżej 20zł, ale no ni huhu się nie odlicza. Dzwonię do Punktu, akurat
podchodzi Łucja, mówię co i jak. Patrzy na mnie i z tym swoim genialnym uśmieszkiem "Dziecko, a torbę to Ty masz?"
A Pan "A to torbę muszę jeszcze dobrać?"
Rechotałam się później z siebie dobre kilka minut, klienci patrzyli na mnie jak na wariatkę (:
26 lipca 2013
Nic, absolutnie nic nie było w stanie mnie dzisiaj wyprowadzić z równowagi, chociaż jedna kobitka była tego blisko..
Sprzedajemy wodę w butelkach, na zgrzewki - jak jest w zgrzewce i
normalnie na sztuki. Ważne, niektóre i tylko niektóre marki są
sprzedawane u nas wyłącznie na sztuki, mimo iż siedzą w zgrzewkach, ale
to jest informacja. Jak bierzesz zgrzewkę, to bierzesz zgrzewkę, a nie 6 sztuk wody. Proste, prawda? No nie do końca..
Wspomniana babeczka ma zgrzewkę wody i jedną luzem, a także mnóstwo
pomidorów. Kasuję wodę, pomidorki i jej mówię, że zgrzewkę trzeba wyjąć,
żeby skasować. Łypie na mnie spod peruki i krzyczy, ona nie podniesie,
ona nie dźwiga ciężarów, poza tym dostałam wodę, coby skasować 7 sztuk.
Jej mówię, że ma zgrzewkę (inny towar) i jedną butelkę. Ona nie i nie,
oszukuję ją, ona chce 7 butelek. Jej tłumaczę, że musiałaby mieć
fizycznie tych 7 butelek osobno, nie w zgrzewce. Że nam się zgadzać
musi, że następnym razem niech sobie rozerwie, jak koniecznie chce
skasować tych 7 butelek osobno. Dopóki zapakowane, to sprzedajemy jako
całość.
Nadal nic. Oszukuję ją, chcę ją naciągnąć. Bo przecież w zgrzewce drożej.
Wzięłam skasowałam zgrzewkę, po wielkich trudach. Znowu na mnie łypie
groźnie. Patrzy na cenę zgrzewki, a tam cena: 10,74zł. Ona chce swoje
butelki. Za 1,79zł/szt.
Odeszła kilka kroków, z głośników
wzywany jest kierownik dyżurujący, a znajomy z uśmiechem pyta, co zaś
zmajstrowałaś? I nie chce wierzyć, że tym razem to nie byłam ja. I
promise!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za każde słowo :) Niech moc będzie z Wami!